Dzien dwudziesty trzeci
niedziela
pustka
odretwienie jak narkotyk
paralizuje mysli
a te
klebia sie tlumnie
przemierzajac nieskonczenie
utarte drogi w mozgu
.....minuty zlewaja sie w godziny
a te nigdzie sie nie spiesza
czasem
przystana na chwilke
a wraz z nimi zmysly
uspione
zastygaja niezauwazalnie
by powrocic na nowo
niewzruszone
wszechobecnym zgielkiem
swiatlem bezlitosnie wbijajacym sie w zrenice
i tak zjednoczona z nicoscia
znikam
jak zblakany atom
w niezmierzonej otchlani rzeczywistosci
nie ma mnie
jest przestrzen
bez konca ciagnace sie korytarze
szare komorki zlewaja sie
w jedna calosc
usmiecham sie
nadszedl kolejny dzien
wkrotce wzejdzie slonce
oddycham
czekam
trwam ...
No comments:
Post a Comment