Dzień sto dziewiędziesiąty
Pod oslona mgły
szli
on i ona
szli przed siebie
spokojnie
miękko stawiając krok za krokiem
jak gdyby dokładnie wiedzieli dokąd idą ..
szli
w rytmie
jaki zdawałoby się był nadzwyczaj naturalny
czasem spoglądali na siebie z uśmiechem
i ufnością w oczach
w których skrywały sie ich ukryte tęsknoty
do tej zwykłej
ziemskiej
grzesznej
miłości
oboje jeszcze niepewni
trzymali się mocno za ręce
i szli..
powolutku
przed siebie