Saturday 30 May 2015

Czlowiek

Dzien trzydziesty szosty
sobota


dumny jak paw
uniosl glowe wysoko do gory
znieruchomial

 patrzy
lecz nie widzi

slucha
lecz nie slyszy

 poza belkotem wlasnych slow
niewiele moze zrozumiec

mysli po omacku bladza
bombardujac
przeciazony umysl

nie|!....

wymyka sie z jego ust
westchnienie
dlugie i glebokie

niczym lodz podwodna

zatapia sie pomalu
w oceanie  szczescia i nieszczescia

opada powoli na dno
i tak pozostaje
w odretwieniu

tak dlugo
az wyczerpia sie zapasy
zyciodajnego tlenu

wtedy
resztkami sil
unosi sie z trudem
chwilke przed utrata
calkowitej kontroli

 ta chwila jeste swieta

doznaje oswiecenia

juz wie
zrozumial


No comments:

Post a Comment