Dzień sto dziewięćdziesiąty czwarty
niedziela
- czasami jest taki dzień
- taka chwila
- kiedy niebo spada mi na kolana
- kiedy dzieje się coś
- co niczym śmierć
- zabiera na chwile tlen z pluc
- i nagle
świat odwraca się do góry nogami
znikam
odchodze
w przeszłość
jak gdyby nigdy mnie nie było
..
odległa
niczym planeta
z innej galaktyki
powiew wiatru
mgiełka
która przez chwilke trwała
zawieszona w przestrzeni
opadam na ziemié
myślę wtedy
jak ulotne są marzenia
niczymc utkane z sieci pajęczej
jednak przez sekundkę -
trwały
były ze mną w sercu
ogrzewały me wnętrze
wypełniły dokładnie moją duszę
az
przybrały realną postać
po to
by po chwili
rozsypać się na drobne kawałki
dobrze wiem
ze nie dla mnie
spełnienie
nie dla mnie
to
co inni mają
na wyciągnięcie ręki
przepraszam
Panie
ze znowu zapragnęłam
miłości
jak gdybys TY
był niewystarczający
przepraszam
że na chwilkę
na malą sekundkę istnienia
uwierzyłam
że chciałeś mi ją dać
ziemską miłość..
poczułam się
kobietą
wiem,że jestem tylko
Twoja
jak dawniej
..
dziękuję
że znowu pokazałeś mi
jak jestem malutka
jak szybko błądzę
i pragnę..
wybacz mi
Panie
...
...