Wednesday 21 June 2017

Zaduma

Dzień sto osiemdziesiąty piąty
środa





Ide

ulicą
mijam puste podwórka
skwery i aleje

idę

patrzę w niebo
na błękit nieba
który oświetla swoją jasnością
i otacza  swoim blaskiem


 mrużę oczy
delikatnie


idę
przed siebie
stawiam raźno kroki
jeden za drugim
spokojnie
miarowo
powoli
...
idę

bez celu
zwyczajnie
przed siebie
niosę bagaż życia
uginam się
pod jego ciężarem

przystaję
na chwileczkę
zamykam oczy
myślę

jak długo będę jeszcze wędrować
pustmi ulicami

samotnie
w pojedynkę


jak długo będę
jeszcze mrużyć oczy
od blasku
który przytłacza mnie swoim blaskiem
jak długo będe
szła......