Friday 29 April 2016

Podejmowanie decyzji. Krok 1.Podróż do własnego wnętrza.

Dzień sto siedemdziesiąty siódmy
czwartek




Każdy z nas ma takie chwile kiedy  musi  podjąć j decyzję.Łatwą,trudną,ważną lub mniej ważną.
Jak to zrobić?Na co zwrócić uwagę przy jej podejmowaniu?Jak poradzić sobie z jej podjęciem?
Po pierwsze:praktyka.
Ona uczy nas tego jak robić to w możliwie jak najbardziej racjonalny sposób.A mianowicie?Przede wszystkim musimy wsłuchać się w swoje wnętrze,spokojnie,bez pośpiechu,w ciszy lub przy dźwiękach łagodnej muzyki,zamknąć oczy i zadać sobie podstawowe pytanie.Co ja naprawdę chcę?
I jak to można odnieść do rzeczywistości w której żyję?Czy moje pragnienie jest zgodne z ładem wszechświata?Czy nie zaprzecza ono rozsądkowi?Czy nie jest przypadkiem mrzonką?Marzeniem nie do spełnienia?Marzeniem,które będzie musiało wcześniej czy później zostać opłacone karą bądź cierpieniem własnym lub kogoś innego?Bo jeśli tak,to czas uświadomić sobie,że są dobre i złe marzenia.To nawet nie są marzenia,to nie są też pragnienia,to nasze fantazje,utkane z naszych niegodziwych,grzesznych myśli i nieuczciwego wobec siebie samego szczególnie  podejścia.Czas więc zdać sobie z tego sprawę.Czas na stawienie czoła prawdzie i zastanowienie się skąd biorą się w nas owe niecne zachcianki.
Ale to tylko początek drogi do odkrycia swojego wnętrza i tego co kieruje nami przy podejmowaniu decyzji.Decyzje podejmujemy codziennie.Im bardziej trafne one są i bliższe najrozsądniejszym rozwiązaniom tym lepsze będą rezultaty i zapewnią nam spokojniejsze i bardziej harmonijne życie.
A przecież wszyscy tego właśnie pragniemy,radości płynącej z naszego wnętrza,z samego faktu,że wiemy jak ono jest  wspaniałe ,o którego istnieniu my sami mamy świadomość w każdej niemal sekundzie naszego istnienia,i to ta właśnie świadomość daje nam siłę i pewność siebie.

Kiedy więc już rozprawimy się z racjonalnością naszych marzeń czas na podjęcie decyzji.
Kolejny krok to kiedy już wiemy czego tak naprawdę chcemy to  znalezienie  odpowiedniej drogi ,która  doprowadzi nas  tam gdzie chcemy się znaleźć,Pomoże nam osiągnąć to czego chcemy.
Drogi do osiągnięcia celów są różne i ważne tutaj jest jedno - aby osiągnąć to drogą prawą i swoim własnym kosztem,nie czyimś.Jakże łatwo jest w dzisiejszych czasach palcami wytknąć ludzi wokół nas ,którzy już na pierwszy rzut oka osiągają swoje cele w sposób daleki od uczciwego .A najzabawniejsze jest ,że im samym wydaje się,że nikt na to jeszcze nie wpadł.Tymczasem wie o tym całe środowisko,a często łącznie z potencjalną ofiarą która to siedzi cicho z powodu swoich niecnych zamiarów.A więc - symbioza?.Jak w świecie przyrody,Ja dam ci to a za to ty dasz mi  tamto..Czyli ,że wszystko jest w porządku.Za wyjątkiem tego,że właśnie wszystko jest nie tak,Począwszy od intencji i skończywszy na rezultacie.Obydw bowiem życzenia są niezgodne z zasadami uczciwości.
Nie możemy zbudować harmoni bazując na nieuczciwości,bo ona wcześniej czy później będzie przyczyną kataklizmu,Zło może rodzić tylko zło,tak jak dobro dobro.To nie Bóg tylko szatan wnosi zniszczenie w nasze życie,i to my pozwalamy mu w nas zamieszkać i rozpanoszyć się w swoich wnętrzach,pozwalamy mu zagnieździć się w umyśle i podejmować za nas decyzje.Wszystko wydaje nam się słuszne,Wszystkie nasze cele wydają nam się chwalebne.Nie widzimy prawdy,widzimy tylko to ,co chcemy widzieć,widzimy to co szatan podsuwa nam przed oczy,rozsiewamy dookoła zło okłamując siebie i wszystkich dookoła.Nie potrafimy dostrzec prawdy,Oddalamy się od niej tak daleko jak to tylko możliwe co i rusz stawiamy sobie na celu inne dramatyczne wyzwania.
Tak więc aby podjąć decyzję najpierw musimy zjednoczyć się z własnym wnętrzem.


Nie bój się przystanąć na chwilkę i zastanowić się czego tak naprawdę chcesz.TY,nie on,ona,oni,tyko ty,co jest twoim przeznaczeniem?Dokąd prowadzi cię twój intuicja?Co jest zgodne z twoim charakterem?Dokąd porywa cię serce?Zastanów się nad tym .Powodzenia.




Tuesday 26 April 2016

Czasami płaczę...

Dzień sto siedemdziesiąty szósty
wtorek




A łzy spływają mi po twarzy..gorące i słone....Dlaczego?Zadaję wtedy sobie pytania bez odpowiedzi.Pytania na które nikt nie zna odpowiedzi.Gdzieś...w zakamarkach naszej egzystencji głęboko ukryta jest prawda ,jakiej nie znamy...a którą tak bardzo chcielibyśmy poznać.

 Czasem miewam sny.O wspaniałym świecie,pełnym wspaniałych ludzi o wielkich sercach.
Marzę o miłości,przyjaźni,szczęściu....i kiedy wydaje mi  się ,że jestem już tuż tuż....ono znika.

Pozostaję znowu sama w wielkiej przestrzeni życia wypełnionej wszechogarniającą pustką.
Na nic się zdały marzenia....nadzieje...prysły jak bańka mydlana..odeszły w zapomnienie.
Pozostała szara codzienność i ból...bezradności...nie do pokonania ...który znowu wyrasta przede mną niczym wielki mur i przysłania mi blask słońca i radość  życia...
Nie ma miłości,nie ma zmiłowania...nie ma ....nie ma.....
Jest tylko on..Bóg.Modlitwa....wiara w lepsze jutro....

Wednesday 20 April 2016

Marzenia.

Dzień sto siedemdziesiąty piąty
środa




Czym są marzenia?To pragnienia zaspokojenia naszych wyidealizowanych wyobrażeń o wspaniałości potencjalnie możliwej do zrealizowania przyszłości.To nasza wiara wynikająca  z  podszeptów duszy ,która nadaje im sens i uwalnia w nas ten płynący ze środka naszego wnętrza pierwiastek nieskażonej cząstki natury,która przemawia do nas bezustannie dopominając się tego czym w rzeczy samej jesteśmy.Marzenia to esencja tego kim jesteśmy,kim byliśmy i kim będziemy teraz i może przez żywoty następne aż do czasu kiedy zmieni się nasze przeznaczenie ukształtowane na naszą miarę i wzrastające powoli tak jak my sami pozwalamy na to wzrastać swojej duszy,w górę,bliżej światła ,bliżej doskonałości .Im doskonalsza nasza jaźń tym nasze marzenia stają się potężniejsze i pomału zbliża się czas do ich zaspokojenia,zgodnie z planem wszechświata.


A więc marzymy......najpierw o tych wszystkich rzeczach ,które w naszym mniemaniu zbliżają nas do epicentrum siły,a co za tą idzie władzy,przewagi nad innymi,która zdaje się być wyznacznikiem szczęścia.Ale to tylko na początku naszej ziemskiej wędrówki przez życie.Z czasem zauważymy jak wiele z tych marzeń stało się zwykłymi mrzonkami,jak rozpłynęły się łatwo niemal na naszych oczach,jak mało wystarczyło żeby przepadły raz na zawsze,Co wtedy?Musieliśmy odnaleźć nowe,które mogłyby wyznaczyć nam nowy sens i cel życia,który podtrzymałby w nas owy zalążek życia i wiary w nie,podtrzymały w nas pozytywny sposób oceny rzeczywistości i wszystkiego co się w niej wydarza.Zrozumieliśmy nagle,że potrzebujemy iść do przodu z naszym życiem i do tego potrzebujemy czegoś co nie przemija tak łatwo,zwiewne  i niczym piórko na wietrze.Pragnęliśmy sławy,lecz stało się,kontuzja,złamanie,wypadek,koniec marzenia.Co dalej?Czu to już  koniec  marzeń?Nie,marzymy o czymś innym.Bogactwo,rezygnujemy z życia na wiele lat,biznes nam spłonął,zwyczajnie,zbankrutowaliśmy.Pragnęliśmy urody,przeminęła.Co dalej?Pytamy wtedy samych siebie co dalej?Zaglądamy wreszcie do swojego wnętrza i zaczynamy rozumieć,ze to nie tego pragnęliśmy.Dochodzimy do sedna marzeń.
Miłość.
Pragniemy miłości.
Lecz jesteśmy krótkowzroczni.Nie dostrzegamy miłości dookoła,miłości,którą my możemy zaoferować światu siejąc w nim pozytywne ziarno wiary i dobroci,nie dostrzegamy,bo jakże moglibyśmy dostrzec patrząc przez pryzmat naszej małej wiary w ludzi,w siebie samych,w Boga.Pragniemy ziemskiej ,małej,grzesznej i śmiertelnej miłości.Wiele czasu zajmie nam odkrycie ,że nawet i ona nie jest lu być nie powinna esencją szczęścia.Jak wiele miłości możemy rozdać na drodze naszego życia?Dzieciom,rodzicom,innym?Jak wiele dobroci i miłości spływa na nas każdego dnia ?
Potem nagle dostrzegamy,że tak naprawdę nasze ziemskie bytowanie wcale nie musi przebiegać w szczęściu,że czasem są dni,miesiące i lata,kiedy żyjemy po cichu,spokojnie,w harmonii,ze sobą,ze światem,bez hałasu jaki czynią dookoła siebie wszyscy na naszej drodze,Zaczynamy rozumieć strukturę wszechświata.