Tuesday 19 January 2016

Pragnienia.

Dzień sto siedemdziesiąty drugi
wtorek




Każdy z nas czegoś pragnie.Dla siebie,dla bliskich,ale i nieznajomych.
Zazwyczaj pragniemy szczęścia,i jest to całkowicie zrozumiałe.Dlaczego mielibyśmy go nie pragnąć?Ja pragnę go również,dla moich dzieci,rodziców,rodziny i siebie samej.A szczęście to zmienia się bezustannie tak jak my,rośnie razem z nami,dorasta,dojrzewa i starzeje się tak jak i my.Wciąż pragniemy czegoś innego,i zaspokojenie naszych potrzeb jest właśnie naszym szczęściem.

Pragnienie szczęścia nie jest niczym złym,jest integralną częścią naszej osobowości,naturalnym stanem rzeczy.Kiedy jesteśmy szczęśliwi sami ze sobą możemy rozdawać szczęście dookoła siebie.
Czemu jednak wciąż tego szczęścia szukamy poza sobą?Szczęście jest wpisane w nas i tylko od nas zależy czy potrafimy je w sobie odnaleźć bez wypatrywania go na zewnątrz.

Czasem jednak błądzimy,i niełatwo nam odnaleźć właściwą drogę.
Czasem mamy trudny okres w życiu,wypełniony smutkiem,ciężką pracą,samotnością i zastanawiamy się jak wydostać się z tej pętli gdzie szczęście pozostaje jedynie w obrębie naszych marzeń.Co kiedy się nie da?Kiedy zdajemy sobie sprawę,że nastał dla nas taki czas w życiu,kiedy musimy przez niego przejść bez narzekania i użalania się nad sobą,bez obwiniania kogokolwiek i szukania szczęścia za wszelką cenę?
Kiedy taki czas nadejdzie chcielibyśmy aby minął jak najszybciej,prosimy wtedy Boga o pomoc,modlimy się w każdej wolnej chwili aby natchnął nasze życie odrobiną radości,aby postawił na naszej drodze odpowiednich ludzi,aby pomógł nam zrozumieć sens naszego cierpienia i poświęcenia jakie wkładamy we wszystko co nas dotyczy w tym trudnym dla nas okresie.
I niech tak właśnie pozostanie.Pogódźmy się ze swoim losem dziękując Bogu za dar życia jakim nas obdarzył,za zdrowie,dzieci,rodzinę i całe dobro ,które spotyka nas każdego dnia niepostrzeżenie.
Dostrzeżmy w sobie pokłady miłości którymi obdarzył nas Bóg i pozwólmy im naturalnie wypłynąć z naszego wnętrza i rozświetlić życie tak swoje jaki otaczających nas ludzi.

Na chwilę zapomniałam o swojej wewnętrznej radości,o miłości,którą w sobie posiadam ,i to tylko dlatego,że właśnie zapragnęłam naszej ziemskiej miłości.
Co jeśli Bóg ma dla mnie inny plan?Co jeśli moim powołaniem jest właśnie życie w pojedynkę,bo tylko wtedy mogę wypełnić swoje ziemskie zadanie?
Może więc czas pogodzić się i zaakceptować to,że wszystko dzieje się zgodnie z planem,tak jak powinno się dziać.
Jeśli ktoś mnie odtrąci,ktoś komu ofiarowałam swoją przyjaźń i  miłość to czy znaczy to dla mnie koniec szczęścia?Oczywiście,że nie.To moment kiedy powinniśmy zastanowić się po raz kolejny dlaczego tak właśnie a nie inaczej dzieje się w naszym życiu i zrozumieć,że szczęście,mimo że jest owszem wspaniałym uczuciem nie jest czymś bez czego nie możemy żyć.W życiu wszystko jest potrzebne,tak radość jak i smutek.Jest czas wesela i czas żałoby a my powinniśmy nauczyć się przyjmować wszystko z pokorą i uniżeniem i dziękować za wszystko co nas spotyka.
Zrozumienie tych faktów może ułatwić nam życie w każdym jego momencie.
Dlatego nie wpadaj w panikę kiedy coś ci nie wyjdzie,kiedy ktoś cię odrzuci,przyjmij to ze spokojem ,podziękuj w duchu za to co było miłe i pójdź dalej,bo tylko w taki sposób odkryjesz swoją właściwą drogę życia,tą którą powinieneś kroczyć.
Jestem bardzo szczęśliwą osobą.mimo,że czasem szukam szczęścia na zewnątrz,ale przecież błądzenie jest naszą ludzką cechą,i dlatego akceptuję siebie taką jaka jestem,dzisiaj,teraz,jutro i za tydzień.I to nic ,że nie zaznałam jeszcze w swoim życiu prawdziwej ziemskiej miłości,wystarczy,że mam ją w sobie i mogę dzielić się nią ze wszystkimi napotkanymi codziennie ludźmi.



Życzę wszystkim miłego dnia i wiele radościi uśmiechu.
Pozdrawiam.