Monday 13 July 2015

Usmiechnij sie.

Dzien osiemdziesiaty piaty
niedziela





Niecodziennie zdarza mi taki nastroj jak dzisiaj,kiedy to usmiech rozpromienia moja twarz calkiem bez przyczyny.Czy moze ma to cos wspolnego z tym faktem,ze przez ostatnie smutne tygodnie moje oczy uronily wiele lez ,i przez ostatnie miesiace usmiech schowal sie gdzies gleboko w kieszeni i mimo ze wciaz go szukalam nie moglam go nigdzie znalezc?
Dzisiaj usmiecham sie tak zwyczajnie lecz promiennie,do zycia.Nie,nic sie nie zdarzylo,nic co nie zdarza sie na codzien.A jednak wciaz sie usmiecham,i tak mi wygodnie z tym usmiechem ze nie moge sie go pozbyc nawet na chwile.Czuje sie tak,jak gdyby zycie szykowalo dla mnie jakas wielka niespodzianke,ktora czeka tuz za rogiem,jak prezent od swietego mikolaja albo wygrana w lotka,ze nie wspomne o milosci.
Kocham ludzi,kocham swiat,kocham moje kotki i pieska i nawet niemila sasiadke.
A moze gdzies wewnatrz mnie spietrzyla sie potrzeba podzielenia sie z wami ta wielka miloscia do wszechswiata,i do manifestacji tej milosci,bo po ostatnich kilku tygodniach ktos z was moglby pomyslec  ze nie lubie swiata ani ludzi.
Otoz nie,ja was kocham,wszystkich,takimi jakimi jestescie,i mam tylko cicha nadzieke ze choc niektorzy z was moga to odwzajemnic.Bo przeciez nie oczekuje zeby mnie wszyscy kochali,to niemozliwe,i nigdy tego nie oczekiwalam.Ale w ostatecznosci az tak mi to nie przeszkadza.Dlaczego?Bo nie traktuje ani siebie ani wszystkiego co mi sie przydarza do konca serio.Lubie bawic sie zyciem,lubie experymentowac,nie boje sie zlych i smutnych dni,ani cierpienia,bo i ono jest nieodlaczna czescia zycia,i juz dawno sie z tym pogodzilam.
Trudno mi powiedziec skad mam ten wieczny optymizm i dlaczego zawsze widze pozytywne strony ludzi i sytuacji.Po prostu czuje ze tak wlasnie ma byc,ze jest tak jak byc powinno,ze nie potrafie inaczej.Musialam pogodzic sie z faktem ze nie wolno mi nawet myslec  o nikim zle,a juz nie wspomne zyczyc komus zle,czy oczywiscie zrobic komus cos zlego.Jest to nawet nie do pomyslenia.Nie wolno mi bo automatycznie ogarnia mnie ciezka i ciemna energia i przyslania caly swiat,tak bardzo,ze nie widze ani nie czuje piekna ,tylko zal i zgryzote.Wiec zaprzestalam,bo nie warto.W zamian za to czesto zmagam sie ze zla energia ludzi wymierzona dokladnie w moim kierunku.prosto w serce.Czesto czuje wtedy smutek.Czasem czuje bol w sercu kilka dni,i nic nie pomaga, potem zwyczajnie mija.Wlasciwie to ja juz nawet nie czuje bolu,opatrznosc ofiarowala mi jakies znieczulenie.No,moze czasami,czyli raz do roku lub dwa,ale czasem zdarza sie nawet duzo rzadziej,co dwa lata na przyklad.
Wtedy na przyklad jestem oskarzana o cos co  nawet przez mysl mi nie mogloby przejsc,i to tak ohydnego  ze na sama mysl...przelykam sline.Ale i do tego tez zdazylam sie juz przyzwyczaic.
A wiec,kiedy zdarzaja sie takie dni,kiedy dookola mnie rozplywa sie wszedzie gdzie sie  pojawie lagodna,delikatna niczym tecza energia,moja dusza tanczy wraz z nia i pozwala na to aby serce roslo mi w piersiach i sprawialo ze usmiech nie schodzil z twarzy.

Dziekuje za ten usmiech,szczegolnie ze ostatnio coraz czesciej gosci na mojej twarzy bez powodu.
A moze jest jakis ukryty powod,o ktorym jeszcze nie wiem?
Moze to ze jest tylu wspanialych ludzi na swiecie?I ze czasami  los  zsyla mi ich ,otacza mnie nimi i wtedy czuje ze dzieki tej cudownej komunikacji moja wlasna energia moze wspolgrac z caloscia i tanczyc jak nigdy dotad?
Coz.
Moze to jest jakis wewnetrzny glos ktory mowi do mnie
''teraz mozesz sie odprezyc,to jest twoj czas na radosc i realizacje siebie,na okazanie sobie samej milosci i wyrazenie radosci,do wszystkiego,do wszystkich,do Boga.?
Chcialam wam tylko powiedziec ze was  kocham i wiem ze jestescie wspaniali,a przynajmniej wielu z was,i ciesze sie dla nas wszystkich,ze mozemy szczesliwie przezyc kolejny dzisiejszy dzien.
Zycze wszystkim milego dnia.


Usmiechnij sie,to tak niewiele trzeba.

No comments:

Post a Comment