Dzien dziewiecdziesiaty czwarty
wtorek
slowa,slowa ,slowa
wszedzie
dookola
u gory,na dole,z boku
przed nami,za nami,
ciagna sie kilometrami
niczym niekonczacy sie welon
ciaza nam czasami
a my nie mozemy sie od nich uwolnic
atakuja nas
z kazdego kata
a my tak tesknimy za cisza
ale ta gdzies sie zagubila
i nie mozemy jej odnalezc
nasz umysl
jest jak na uwiezi
z wolna traci swoja bystrosc
trwamy tak przytepieni
slowami....
a te wciaz
bezustannie
plyna
niczym klody na czystej
pieknej rzece
rzece naszego zycia
plyniemy ta rzeka na malej lodce
obijajac sie wciaz
to z prawej to z lewej
nie ma dla nas przestrzeni
musimy przedzierac sie pomiedzy
slowami
uciekac przed nimi
a one wciaz nas osaczaja
bez wytchnienia
nie ma zlitowania
nie ma spokoju
nie ma odpoczynku
sa slowa
to one rzadza swiatem
mowimy wiec
bo musimy
jakie to bylobuy piekne
porozumiewac sie bez slow
telepatycznie
oczami
usmiechem
zrozumieniem..
sercem...
ale juz nie potrafimy
serce juz sie nie liczy
teraz jest tylko
slowo
wszedzie
tu i tam
slowo rzadzi swiatem
panuje slowo
powszechnie
zajmujac naczelne miejsce
wystarczy slowo
zeby
zniszczyc
zeby splugawic
zeby odebrac to co piekne
i zmienic wszystko
w pieklo
slowo...
na zawsze
..............
No comments:
Post a Comment