Dzien siedemdziesiaty
wtorek
Sa takie dni w zyciu..dni pelne zadumy..kiedy cisza brzmi w uszach niczym najpiekniejszy instrument,kiedy zachwycamy sie nia niczym niezmacana tafla jeziora.
Jak gdyby czas stanal w miejscu, jak gdyby mysli zastygly nagle i ''teraz'' zlalo sie w jedna calosc z tym co bylo i bedzie,Jak gdyby nie istnialo nic wiecej poza ''teraz'',
Ziemia - maly fragment wiecznosci ,miejsce przepojone pieknem i straszne zarazem kiedy nieskazitelna czystosc i niewinnosc ustepuje ciemnosciom i pozwala zeby mrok pochlonal to wszystko do ostatniego promyka swiatla,ostatniej nadziei.Noc i dzien mieszaja sie ze soba i tylko dzwieki dzwonu i szum wiatru brzmia w naszym umysle nieustannie informujac nas o kolejnych narodzinach i smierci.
Cisza jest milczeniem ,spokojem,oczekiwaniem.W ciszy mozna sie zatracic,zniknac.
Jest nieistnieniem a zarazem zjednoczeniem z caloscia,z natura,z esencja zycia,ktore tli sie w jej srodku,
Pozwolmy odplynac myslom i niech istote nasza wypelni energia tworzenia,ktora obudzi w nas czlowieczenstwo.Uspione emocje beda milczec,a nasze wewnetrzne ja bedzie wciaz trwac na strazy piekna.
Nadejdzie zrozumienie.
Skonczy sie dzien.Bedziemy gotowi na odejscie.
No comments:
Post a Comment