Thursday 10 September 2015

Krag wlasciwej pokuty.

Dzien sto trzydziesty trzeci
piatek







Jest to Krąg najbardziej rozległy, jeśli to można tak określić, Krąg, przez który przejść będą musiały wszystkie dusze mające coś do odpokutowania.
Tak, jak w innych Kręgach dusza cierpiała nad własną szkodą, opóźnieniem własnego szczęścia, męczyła się własnym bólem i przy pomocy pojęć, które jej samej sprawiać mogły udrękę, stopień po stopniu zyskiwała oczyszczenie - tak tu - w Kręgu Pokuty Właściwej, cierpiąc za wszystko raz jeszcze, pamięta już to jedynie, że obrażała Stwórcę! Świadomość własnej szkody znika w tym Kręgu 11 bez śladu. Zostaje tylko pełne, doskonałe zrozumienie zaniedbanych obowiązków wobec Boga. Dusza widzi tu dokładnie i boleśnie przeżywa pamięcią dzień po dniu, chwilę po chwili, myśl po myśli raz jeszcze cale swoje życie. Ani jedno grzeszne drgnienie serca nie będzie jej oszczędzone — o ile nie zostało już odpokutowane świadomym cierpieniem na ziemi. Dusza widzi teraz jasno każdy moment, w którym mogła była zawrócić ze złej drogi, odróżnia światła, którymi Bóg wskazywał jej całą marność jej postępków. Rozumie, że wolną wolą wybierała rzeczy obrażające Boga i Bogu dalekie — mogąc za cenę drobnego nieraz wysiłku i pomyślenia zrobić to, co obróciłoby się na Bożą chwałę. Dusza widzi już teraz jasno to, w co człowiek za życia ośmiela się czasem wątpić — a mianowicie, że każdy otrzyma od Stwórcy dostateczną ilość światła i siły, aby Go nigdy nie obrazić. I tak z nieubłaganą konsekwencją i wyrazistością przesuwają się przed oczyma duszy obrazy własnego jej życia, podczas gdy niczym nieprzytłumionym rozumieniem pojmuje już świętość, piękność, słodycz, moc, doskonałość i sprawiedliwość Bożą, — którą obrażała. Oczyszczona w poprzednich Kręgach ze wszystkiego, co osobiste, przetopiona niejako cierpieniem, wyługowana męką z wszystkich naleciałości ziemskich — trwa oto myślą przed Stwórcą swoim i Panem, bolejąc najbardziej nad obrazą Jego Przedwiecznej Doskonałości Im subtelniejsza, im bardziej uposażona, im bliższym mógł być jej stosunek do Boga, im jej łatwiejsze mogło być pojmowanie Jego Spraw — tym większy ból i rozpacz. O męce wstydu i żalu, jaką tu dusza przechodzi nic nie może dać pojęcia! Gdyby mogła umrzeć — umarłaby w tym Kręgu. Gdyby mogła oszaleć — tu by oszalała! I dopiero, kiedy ostatnia wina, ostatnie uchybienia, ostatnia najskrytsza myśl zostanie tym najdoskonalszym w swych pobudkach żalem przepalona, dusza przechodzi do ostatniego Kręgu Czyśćca — do sfery obojętnej.



                                                                                     Fulla Horak


No comments:

Post a Comment